Miałam dodać coś w styczniu, zaraz na początku, ale złapał mnie dół wenowy i nic z siebie wykrzesać nie mogłam. A później za dużo bałaganu miałam na głowie, niestety. Ale teraz są ferie, więc nie myślmy o tym. Tyle na razie chciałam powiedzieć. ^^ Enjoy. ;3
* * *
Otworzyłem
oczy. Było jeszcze ciemno. Westchnąłem. Znów obudziłem się w środku nocy. Obróciłem
głowę w bok. Ty spałeś obok mnie. Twoja klatka piersiowa poruszała się
rytmicznie. Wyglądałeś uroczo podczas snu. Często Ci to mówiłem. A Ty równie
często zaprzeczałeś. Poczułem, jakby to działo się sto lat temu, a przecież
należało do naszej codzienności. Wiem. To przez okoliczności tak myślę.
Przysunąłem
się do Ciebie i pocałowałem Cię w policzek. Przyjrzałem się Tobie. Zawsze mi
się podobałeś. Kiedy tylko pierwszy raz się spotkaliśmy, pomyślałem, że jesteś
niewiarygodnie piękny. Wszystko, co było częścią Ciebie, wzbudzało we mnie
zachwyt. Nadal wzbudza. Te długie, czarne włosy, aż proszące się, żeby zanurzyć
w nich palce, a najlepiej całą twarz. I cudownie głębokie, zielone oczy,
przyprawiające o palpitację serca. Twoje ciało, wyglądające niczym wyrzeźbione
w kamieniu. I alabastrowa skóra, mieniąca się w świetle księżyca. Cały Ty. Mój
rycerz. Tak o nas lubiłeś mówić. Że Ty jesteś rycerzem, a ja Twoją księżniczką.
Choć wolałbym, żebyś nazywał mnie księciem.
Uśmiechnąłem
się smutno. To nasza ostatnia, wspólna noc. Pojutrze jest Twój ślub. Z moich
ust znów wydobyło się westchnięcie. Dlaczego tak musiało się stać? Dlaczego
musisz się ożenić i mnie zostawić..? No tak, Twoi rodzice. Zmuszają Cię do
małżeństwa z kobietą, której nawet nie znasz. Której nigdy nie pokochasz.
Chociaż.. kto wie? Przecież wszystko może się zdarzyć.
Wtuliłem się
w Twoje ciepłe ciało. Pachniałeś tak ładnie.. Ładniej niż zazwyczaj. Może fakt,
że wraz ze świtem na zawsze Cię stracę, potęgował moje doznania? Miauknąłem
cicho. Nie chcę, żebyś odchodził. Nie przeżyję dnia bez Ciebie.. Życie bez
Twojej obecności nie ma sensu. Gdy Ciebie nie ma obok mnie, jestem
niekompletny. Bezużyteczny. Brak mi czegoś ważnego. Najważniejszego wręcz. Czegoś,
za co oddałbym wszystko, byle tylko to mieć.
Po moich
policzkach spłynęły łzy. Dlaczego musimy się rozstać? Nie chcę.. Nie potrafię
zaakceptować świadomości, że już za kilka godzin przestaniesz być mój i
będziesz należał do kogoś innego. Do kobiety. Nie możemy powiedzieć Twoim
rodzicom prawdy? Że kochamy się i chcemy być ze sobą..? Nie. Zapomnij. Jestem
takim egoistą. Pewnie chcesz się ode mnie nareszcie uwolnić, a ja myślę, jak
podciąć Ci skrzydła.. Przecież wielokrotnie wspominałeś, że nie lubisz, jak
ktoś Cię ogranicza. A ja właśnie to robię.. Cały czas. Z pewnością masz mnie
już dość.. Nie dziwię się. Dlatego.. pozwolę Ci odejść. W końcu Cię kocham. Ty
też mnie kochasz.. a przynajmniej kochałeś, prawda?
Poruszyłeś
się, mrucząc coś pod nosem. Objąłeś mnie, przytulając mocno do swojego ciepłego
torsu. Rozpłakałem się już całkowicie. Łkałem cicho, wciskając twarz w Twoje
ramię. Mam nadzieję, że się nie obudzisz. Nie umiałbym wtedy wyznać Ci powodu
mojego smutku. Bo wtedy powiedziałbyś, że zostaniesz, a ja nie chcę być egoistą
i Cię ograniczać, więc nic nie powiem.. Poza tym, za Twoją decyzją mogłaby stać
litość, a tego nie chcę najbardziej. Przełknę to jakoś, zniosę wszystko,
tylko.. tylko się nie obudź, proszę. Jeszcze nie.
Nie obudziłeś
się. Wręcz przeciwnie. Spałeś twardym snem. Odetchnąłem z ulgą. Nienawidzę tej
kobiety, wiesz? Tej, która ma zostać Twoją żoną. Której poświęcisz swoją
przyszłość. Z którą będziesz miał dzieci. Która ujrzy Twoją starość. Dlaczego
nie urodziłem się dziewczynką? Wtedy moglibyśmy być razem na zawsze.
Poczęlibyśmy dziecko, dzięki któremu moglibyśmy wziąć ślub, nawet jeśli
pochodziłbym z biednej rodziny. Później urodziłbym Ci tysiące dzieci, bo wiem,
że je uwielbiasz. Ale.. nie mogę Ci ich dać. Nie mogę dać Ci nic. A gdy
odejdziesz, zostanę z niczym. To niesprawiedliwe.
Moje łzy
wyschły. Już nie miałem czym płakać. Przez ostatnie dni wylałem ich zbyt wiele.
Kolejna rzecz, którą zabierzesz ze sobą. Moje łzy. A także moje serce, które
będzie zawsze do Ciebie należało. Wiem, że nikogo nie pokocham tak, jak kocham
Ciebie. Mojego rycerza. Najcudowniejszego człowieka, którego spotkałem. Tego,
który dał mi szczęście i pokazał, czym jest miłość. Będę Ci wdzięczny do końca
mojego nędznego życia.
Świt coraz
bliżej. Znów się poruszyłeś. A ja tylko westchnąłem. Chciałbym przyjść na Twój
ślub, wiesz? Zobaczyć tę, która mi Ciebie zabiera. Być świadkiem odejścia mojej
miłości. Wiem, jestem masochistą. Ale wiem też, że dopóki nie zobaczę was
razem, nie uwierzę w pełni, że to koniec. Że nas już nie ma. Jesteś osobno Ty i
osobno ja. I tak już będzie zawsze. Chwile, które spędziliśmy razem, nie
powrócą. Znikną nieprzespane noce, cudowne poranki, wspaniałe dni. Radosne i
szczęśliwe momenty. Nigdy już nie poczuję ciepła Twojego ciała. Nie wypłaczę
się na Twoim ramieniu. Ty nie przytulisz mnie i nie powiesz, że mnie kochasz.
Zapomnisz o mnie.
Jęknąłem. Nie
chcę, żebyś o mnie zapominał. Możesz być z inną, możesz przestać mnie kochać,
ale nie zapominaj o mnie. Bo jeśli to zrobisz, przestanę istnieć. Umrę.
Rozpadnę się na malutkie kawałeczki. Zniknę. Pochłonie mnie ciemność i pozostanę
w niej na zawsze. Więc.. nieważne, gdzie będziesz, z kim będziesz, nie zapomnij
o tym, co razem przeżyliśmy. Wspominaj miło ten czas. Tylko o to proszę.
Poczułem się
martwy w środku. Co zrobię, kiedy to już się stanie i mnie opuścisz? Stanę się
nic niewartym śmieciem, to pewne. Cóż.. będę cieszył się Twoim szczęściem. A
potem się zabiję. Tak.. Popełnię samobójstwo, bo nie umiem żyć bez Ciebie. Gdy
tylko skończy się ceremonia i zabrzmią dzwony, wezmę broń lub cokolwiek innego
i skończę ze sobą. I wtedy wszyscy będą zadowoleni. Tak będzie najlepiej..
Delikatnie
wysunąłem się z Twoich objęć. Wstałem. Bo w końcu.. lepiej będzie, jeśli to ja
zniknę z Twojego życia, a nie na odwrót. W końcu i tak nie zostało nam wiele
czasu. Więc, zamiast czekać i ranić swoje serce przemyśleniami, odejdę,
pamiętając o tym, że już nigdy nie będziesz mój. A może.. teraz się zabiję?
Tylko tak.. żebyś nie wiedział.
Ubrałem się i
przyszykowałem do wyjścia. To mieszkanie wynajmowałeś Ty, więc nie było w nim
moich rzeczy. Wróciłem do sypialni, by się z Tobą pożegnać. Nie mogąc się
powstrzymać, pochyliłem się i pocałowałem Cię. Zamarłem, gdy odwzajemniłeś
pocałunek. Odsunąłem się od Ciebie, a Ty otworzyłeś oczy.
- Wybierasz się gdzieś? – spytałeś.
- Odchodzę..
- Co? Już? Zostań.. Jeszcze mamy czas..
- Nie. Nie mogę. Nie zniosę więcej bólu. Wolę zniknąć już teraz
niż odliczać czas. Tak więc.. dziękuję za czas, który razem spędziliśmy. Za
twoją miłość. I uwierz, tak będzie najlepiej. Zawsze będę cię kochał, mój
rycerzu. Żegnaj – szepnąłem, połykając łzy. Złapałeś mnie za rękę, ale
wyszarpnąłem ją i wyszedłem. Słyszałem, jak mnie wołasz, ale nie zatrzymywałem
się. Cały czas szedłem przed siebie. Powoli robiło się jasno. Westchnąłem,
łkając. Moje serce pękało, boleśnie raniąc całe ciało. Przystanąłem. Miałem
dość. Chciałem wrócić do dni, kiedy byliśmy szczęśliwi razem..
Nagle coś
oślepiająco jasnego pojawiło się przede mną. Reflektor samochodu. Stałem na
środku ulicy jak słup. Nie miałem szans go ominąć. Chwilę później czułem już
tylko przeszywający ból. A później ciemność, krzyk i.. łzy.
* * *
Otworzyłem
oczy. Było jeszcze ciemno. Westchnąłem. Znów obudziłem się w środku nocy.
Obróciłem głowę w bok. Ty spałeś obok mnie. Zamrugałem kilkakrotnie. Ale.. jak?
Przecież odszedłem. A później potrącił mnie samochód.. Więc.. co się dzieje?
Obudziłeś się
i spojrzałeś na mnie swoimi kocimi oczami. Uśmiechnąłeś się. Przysunąłeś się do
mnie i pocałowałeś w usta. Mimowolnie odwzajemniłem pocałunek, wciąż zdezorientowany.
- Dzień dobry – szepnąłeś czule.
- Dzień dobry.. – odpowiedziałem niepewnie. Zmarszczyłeś brwi.
- Coś nie tak? – spytałeś.
- Przecież.. odszedłem.. czemu tu jestem? I czemu ty też tu
jesteś?
Znów się
uśmiechnąłeś. Masz taki piękny uśmiech. Cmoknąłeś mnie w czoło, a później w
policzek.
- To był sen, głuptasie. Przecież mieszkamy razem od kilku lat,
jesteśmy parą jeszcze dłużej. Czemu miałbyś odchodzić?
- Ale.. twój ślub..
- To było dawno i nieprawda. Mam ci przypominać, że wybrałem
ciebie?
- Ach.. faktycznie – rzeczywistość do mnie powróciła. Wyrzekłeś
się rodziny i majątku, żeby być ze mną. Zamieszkaliśmy w moim domu i staliśmy
się nierozłączni. – Przepraszam.. Znowu mi się to śniło.
- Wiesz, że nie musisz przepraszać. Nie jestem zły. W końcu.. to
moja wina, że wciąż to przeżywasz. Tak bardzo cię zraniłem. Ale już tego nie
zrobię. Będziemy razem…
- …dopóki śmierć nas nie rozłączy – uśmiechnąłem się,
dopowiadając. Kiwnąłeś głową. Znów mnie pocałowałeś. Tym razem pocałunek był o
wiele dłuższy.
- Powiedz to.. – poprosiłem, gdy się ode mnie odsunąłeś.
Pokręciłeś tylko głową, uśmiechając się.
- Kocham cię – szepnąłeś. Na moich wargach również wykwitł
uśmiech. Przytuliłem się do ciebie, wzruszony. Sen odszedł w niepamięć. Na
zewnątrz robiło się jasno. Ta straszna noc wreszcie się skończyła. Wszystko
wróciło do porządku.
- Ja ciebie też.. mój rycerzu.
* * *
Piosenka pochodzi z krótkometrażowego, siedmiominutowego filmu pt. "Dareka no Manazashi". Film piękny. Cóż. Powiem tylko tyle. Nieważne czy to anime, manga, komiks, a może jakieś opowiadanie, kiedy jest tam wzmianka o umierającym kocie, ryczę. A potem biegnę przytulić mojego kota. Nie lubię tego. ;-;
Dzisiaj jest one-shot, a jutro będzie kolejna część parodii. Na Sierotę jednakże musicie jeszcze poczekać. Jutro o 17 czasu środkowoeuropejskiego wyjeżdżam na tydzień do Londynu, więc dam radę naskrobać notkę dopiero po powrocie. Natomiast parodię mam już prawie na ukończeniu, więc przed wyjazdem zdążę ją wrzucić i w miarę możliwości Was powiadomić. :3
Dzisiaj jest one-shot, a jutro będzie kolejna część parodii. Na Sierotę jednakże musicie jeszcze poczekać. Jutro o 17 czasu środkowoeuropejskiego wyjeżdżam na tydzień do Londynu, więc dam radę naskrobać notkę dopiero po powrocie. Natomiast parodię mam już prawie na ukończeniu, więc przed wyjazdem zdążę ją wrzucić i w miarę możliwości Was powiadomić. :3
Ci, których ferie już minęły, mam nadzieję, że odpoczęli wystarczająco. A tym, którzy dopiero je zaczęli, życzę dużo snu, wypoczynku i.. o śniegu wypowiadać się nie będę, bo tej białej brei to ja nie lubię. :33
Do następnego! <3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz